Od czasu do czasu pojawia się na tym blogu jakiś dyżurny chyba(?) strażnik nowego porządku i karci mnie za czarnowidztwo i przeciwstawianie "komuny" obecnym czasom.
Gdybym nie miał całkiem jeszcze dobrych kontaktów z młodymi ludźmi, to może i dałbym się przekonać do tezy, że jestem zatwardziały komuch. Ale koresponduję z kilkoma i słyszę, jak pod nosem klną coraz bardziej obesraną rzeczywistość RP. 60% młodych ludzi po studiach zamierza wiać za granicę. Nie tak dawno przeczytałem dane z rocznika GUS, z których wynika, że przeciętny Polak miesięcznie wydaje 19 PLN na chleb, 7 PLN na owoce, a 20 na mięso i wędliny. STATYSTYCZNY POLAK.
I rozmaici hunwejbini chcą mi wmówić, iż w Polsce jest dobrze?
Kiedy chodziłem do szkoły podstawowej, pani woźna (kobieta starsza i pamiętająca czasy przedwojenne) ze zgrozą w oczach skarżyła się, że dzieciaki WYRZUCAJĄ drugie śniadanie do kosza.
Gdy sam uczyłem w szkole (lata 1993 - 98) niejednokrotnie słyszałem, jak uczniowie klęli, bo ktoś im podpierdolił drugie śniadanie i musieli o suchym pysku przetrwać do wieczora.
Czy ktoś ma coś jeszcze do powiedzenia na ten temat?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
"niejednokrotnie słyszałem, jak uczniowie klęli, bo ktoś im podpierdolił drugie śniadanie i musieli o suchym pysku przetrwać do wieczora."
OdpowiedzUsuńOpowiastka a la kobieta sprzedająca gazety na rynku w Breslau.
Ja nie uważam, że w dzisiejszej Polsce jest świetnie, ale nie dam sobie wmówić, że za komuny było lepiej.
Za zarzucanie mi kłamstw następny post tego typu wypieprzę. Idź pokibicować twojej Polsce gdzie indziej...
OdpowiedzUsuń