Counter


View My Stats

środa, 11 sierpnia 2010

Propozycja dla czytelników pewnego czasopisma...

http://gry.onet.pl/2208236,,activision-nie-bdzie-wspiera-uywanych-gier,wiadomosc.html

Zapytajcie Szanownych Redaktorów tego czasopisma, co sądzą o polityce producentów gier komputerowych. Nie pytajcie tylko... nie, nie podam nazwisk.

Zobaczcie, kto bywał zaproszony na wszelkiego rodzaju targi i prezentacje gier komputerowych (oczywiście mówię o zagranicznych - o polskich nawet wspominać nie warto) i zapytajcie tych panów, co stamtąd poprzywozili...

Moraliści się znaleźli...

P.S. Ponieważ od roku nie czytuję Tego Czasopisma, być może moje zastrzeżenia są nieaktualne i ci panowie bronią Czytelników i Graczy jak niepodległości gromiąc chamską chciwość producentów gier.

Ale stawiam dolary przeciwko orzechom, że poza nielicznymi kwęknięciami dalej trzymają sztywną linię redakcyjną...

Producent i Dystrybutor może robić co chce, bo jest ci on Naszym Przyjacielem.
Czytelnik ma kupować Nasze Pismo i nie gadać...

13 komentarzy:

  1. Mam jedno pytanie: co właściwie mogliby zrobić redaktorzy "pewnego czasopisma" w tej sprawie? Chamska polityka, zgadzam się, ale Waść rzucasz takimi ogólnikowymi hasłami w ich stronę, że przeciętnemu czytelnikowi nieco trudno się połapać. Sugerujesz... upominki?;-)

    Pismo jeszcze czytam, ale okazało się, że po Pana odejściu niewiele w nim ciekawego zostało... (kurde, brzmi jak tanie wazeliniarstwo, ale co ja na fakty poradzę...:/) A i klimat jakiś mniej sprzyjający śledzeniu kartek i śmianiu się z dowcipów redakcji. Ot tak, oklapło jakoś...

    OdpowiedzUsuń
  2. Quetz Malkontent:

    ja kiedyś pisywałem do pewnego czasopisma, które już nie istnieje z 10 lat chyba. Moje oceny były dosyć ostre i oscylowały w okolicy 6-7 /10 Pewnego dnia zaproszono mnie na rozmowę i wyjaśniono, że trochę niskie te oceny i się dystrybutorzy plują i żebym zaczął podwyższać...

    komentarz zbędny.

    Generale: pomimo takich zagrywek producentów nadal uważam piractwo za zło. Ja się już nauczyłem grzecznie czekać na reedycje jak teraz, kiedy zakupiłem B2 oraz L4DII za 49zł.

    Zagrywki mają chamskie i złodziejskie, ale to nie znaczy, że ja też mam być sk$#% bo oni są.

    OdpowiedzUsuń
  3. Corman:

    No tak, to wiele wyjaśnia :-/. Najciekawsze jednak, że w "pewnym czasopiśmie" się z takich praktyk nabijają jak mogą i tekstami piętnują. Ale cóż, jednak to EGM był w redakcji i mógł co nieco więcej ujrzeć niż czytelnik.

    I prawda, promocje to błogosławieństwo, trzeba z nich korzystać. Nawet SC II tanieje z dnia na dzień, czyli zwykła praktyka marketingowa - ci najbardziej najarani kupią za ile im się zaśpiewa, rozsądniejsi poczekają, aż cena osiągnie poziom odpowiedni do jakości (czyt. maksymalnie 50 zł :-)).

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiesz, Quetz, na zagraniczne promocje i targi gier nie jeździłem. Nie mnie Rosjanie zapraszali np. na testowanie "Stalkera". Bywałem na imprezach organizowanych przez krajowych dystrybutorów. Wynosiłem z nich niezbyt wielkie skarby, ale na takiej imprezie można było wygrać (wylosować np.) fundowany przez organizatora imprezy całkiem fajny monitor LCD. I na takim monitorze testowali potem niektórzy w domu gry owych dystrybutorów. Ale to były imprezy krajowe, o których wspominać nie warto. Za granice wyjeżdżali "zasłużeni pracownicy".

    "Hej! to mówię ja, trener Jarząbek1!"

    I oczywiście zawsze wszyscy byli cholernie bezstronni w recenzjach.

    Ja wiem, że tego typu promocje, to powszechna praktyka, ale mogliby chłopcy nie udawać Katonów...

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja powiem tak: pracuję w firmie za marne pieniądze, i nie widzę nic złego, by sobie coś wydrukować na firmowej drukarce, czy przywieźć do domu trochę żarła i napojów z konferencji. Jest to forma rekompensaty, m.in. za brak szkoleń czy innych bonusów, które otrzymują pracownicy budżetówki. :) Co do niezależności, cóż... jeśli wydawca płaci im, za schlebianie wydawcom i producentom, to chyba też OK. W końcu robią to, za co im się płaci. I tyle w tym temacie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Masz rację, Doktorze, ale nie do końca.

    Operację pomostowania arterii wieńcowych robiono mi w Dolnośląskim Centrum Chorób Serca "Medinet". To taka prywatna, polsko-niemiecka spółka.

    Przy wyjściu z gabinetu, w którym dyżurowali lekarze, był ładny napis "DOKTORZE! PAMIĘTAJ, ŻE PACJENT JEST TWOIM PRACODAWCĄ!".

    Uderzyła mnie słuszność tej myśli. Istotnie, to my, płatnicy podatków, składek ubezpieczeniowych i VAT-u jesteśmy pracodawcami urzędników, lekarzy i rozmaitych menadżerów. To my, czytelnicy, jesteśmy tak naprawdę pracodawcami rozmaitych Redaktorów Naczelnych i ich podwładnych. Przestańmy kupować jakieś czasopismo i zobaczymy, czy długo utrzymają swoje stołki...

    Dlatego sadzę, że dziennikarze rozmaitej maści powinni bronić NASZYCH interesów, a nie interesów rozmaitych producentów, wydawców i innych ważniaków. Osobliwie, że teraz Internet daje nam pole wypowiedzi nie gorsze, niż łamy popularnego czasopisma. Wypisuję sobie co chcę na moim blogu, sam za to odpowiadam, ale czyta mnie chyba nie mniej liczna rzesza, niż wtedy, gdy się produkowałem na łamach CDA.

    I dlatego niesmakiem mnie napawa służalcza postawa rozmaitych redaktorów, którzy jak ognia boją się Wzroku Szefa.

    OdpowiedzUsuń
  7. O polityce nie mówią nic, i nie narzekają, a wydawcy i 'analitycy' już szykują nas na kolejne strzały w kolana cyt. 'to niewyobrażalne, że gracz myśli, że kupując grę może w Nią grać już zawsze'[ZA DARMO] w każdym razie brzmi to tak jakbym płacąc za grę raz, z każdym kolejnym odpaleniem był winien twórcy więcej i więcej.

    A co na to redaktorzy pewnego pisma- jeśli w myśl zasady nie gryzą ręki, która ich karmi (choć nie wydaje mi się żeby posuwali się to aż takiego skorumpowania), i tą ręką jest łapa wydawcy a nie czytelnika, to czytelnicy odejdą i pismo straci prawo bytu. Co nie zmienia faktu, że moim zdaniem CDA wciąż trzyma poziom, choć brak trochę starego klimatu, który min. tworzył Generał, ale przecież nie tylko w tym rzecz.

    A jeśli ktoś uważa, że pismo jest słabe, bądź redaktorzy stronniczy- głosuje portfelem. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. problem w tym, że nie ma sensownej konkurencji. CDA nie ma już tak wysokiego poziomu jak kiedyś, opinie czytelników zeszły na dalszy plan itd itp. I owszem, zagłosowałbym portfelem gdybym miał na kogo...

    OdpowiedzUsuń
  9. Wydaje mi się, Cormanie, że istnieją serwisy informacyjne o grach. Mają tę przewagę nad drukami, że nie trzeba się kłopotać np. cyklem wydawniczym, ani sprawami związanymi z dystrybucją. Sam bym się czymś takim chętnie zajął, ale brak mi fachowej wiedzy. Może ktoś miałby jakiś pomysł?

    OdpowiedzUsuń
  10. Jest choćby 'Play', który po restarcie ma całkiem niezły poziom, cenę, i daje dobre gry.

    Pomysły są dwa, albo założyć własny albo dołączyć do już istniejących np. gamecornera, czy innego.
    Myślę, że z Twoją marką Generalne nie powinno być problemu z żadnym z powyższych, co by nie mówić praca w redakcji CDA, to jest (lub chociaż było) COŚ

    OdpowiedzUsuń
  11. "Jest choćby 'Play', który po restarcie ma całkiem niezły poziom, cenę, i daje dobre gry."

    Właśnie chciałem to powiedzieć. Fajne teksty, Śledziu. Serio fajna marka się zrobiła.

    OdpowiedzUsuń
  12. będę się musiał przyjrzeć, bo dawno Playa nie czytałem.

    Generale: teksty to teksty, ważne są dla mnie również pełniaki, one przyciągają moją osobę równie mocno jak teksty. W CDA teksty ostatnio są kiepskie, za to pełniaki przyciągają - nie, nie udaję, że kupuję cda dla tekstów a nie dla gier. Wszystko jest ważne :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Dlatego ja do recenzji podchodzę z pewnym dystansem. EGM-ie sugerujesz, że problem dotyczuy pism a w zasadzie pewnego pisma, ale czy sieć jest wolna od tego typu nacisków? Dla recenzentów portali pracodawcami raczej nie są odbiorcy, prędzej reklamodawcy a wydawcy dostarczają im tytułuydo recenzji. Jakby za bardzo jechali po bandzie z ocenami, to pewnie dystrybutorzy zakończyliby współpracę i recenzenci musieliby sami gry kupować. Wtedy mieliby więcej niezależności, ale nie wiem jak długo, by to potrwało. A co do linku z wpisu, to wydawcy pozwalają sobie na zbyt wiele i przy takich zagrywkach cierpliwość kupujący dość szybko może się skończyć. Szczerze mówiąc drażni mnie walka z używkami i promowanie pogoni za nowościami. Pokazują dobitnie, że dla nich liczy się tylko zysk a gracz jest ważny o ile płaci za gry. Z resztą DLC mi wisi, ale takimi zagrywkami wydawcy tracą w moich oczach, bo robią z klientów idiotów, których rola ogranicza się do rzucania się na ich "hity" i płacenia za to sporej kasy...

    OdpowiedzUsuń