Zerknąłem sobie ja dzisiaj na ofertę Dialogu. „DialNet Mega 100”, prędkość pobierania danych circa ebałt 10 megabajtów na sekundę. Jak kiedyś zamawiałem „DialNet Mega 6” to pani zadała mi jakże nietaktowne pytanie „Do czego panu będzie potrzebne takie łącze?” „Żeby mi demotywatory.pl szybciej wczytywało”.
Akurat już bez sarkazmu mogę odpowiedzieć zgodnie z prawdą, że mam dość pokaźną kolekcję gierek na Steam, a ściąganie 15 giga „Dragon Age” z prędkością 100 kilobajtów na sekundę średnio mi się uśmiecha. Ale ile osób w Polsce korzysta z tego serwisu? Ile ściąga darmowe, offowe filmy? Do gry po sieci zupełnie wystarcza 2 megabity. A reszta? Chcą żeby im się szybciej Onet wczytywał, trailery na YouTube i poczta ściągała? No bez jaj. Gdyby chodziło o sprzedaż bazooki, to producent miałby chociaż na tyle przyzwoitości, żeby na 7 stronie instrukcji obsługi drobnym druczkiem napisać „kategorycznie zabrania się używania sprzętu do likwidacji innych celów poza komarami”.
Firmy telekomunikacyjne doskonale wiedzą, do czego te grube kabelki służą, ale pytanie o to jest im zdecydowanie nie na rękę, bo w przeciwnym razie, kto buliłby te niemałe w końcu rachunki? Tak po mojemu, to prawnie dałoby się to zakwalifikować niemal jako stręczycielstwo, czyli czerpanie korzyści z nierządu.
http://wyborcza.biz/biznes/1,100896,8199173,Cyfrowki_zdrozeja__Polska__jedyna_w_UE__chce_opodatkowac.html
Mało tego, właśnie dowiedziałem się, że kupując dysk twardy, odtwarzacz MP3, wieżę grającą, płytę DVD czy ryzę papieru JUŻ odprowadzam jakiś tam procent opłaty na konta organizacji zbiorowego zarządzania prawami autorskimi.
Żeby było jeszcze śmieszniej, poniższy artykuł uczy, że ludzie, którzy z definicji powinni być beneficjentami owych organizacji przy próbie wyegzekwowania swoich należności zaczynają napotykać na niespodziewane przeszkody...
http://prawo.vagla.pl/node/7196
Moja rada na dziś: idźcie sobie panowie szeroko pojęci „twórcy” z wydawcami, dystrybutorami itp. itd. gdzieś na boisko i wyjaśnijcie raz na zawsze co i jak, bo jak ktoś trzeci raz w autobusie wyskakuje z tekstem „bileciki do kontroli” to może dostać coś zupełnie innego niż bilecik...
Dopisek EGMa
Sytuacja zaczyna mi przypominać ten moment średniowiecza, w którym pojawiła się broń palna. Taki Zawisza Czarny ćwiczył i szkolił się przez lat dwadzieścia, a potem mógł go zza krzaka ustrzelić byle chmyz, który miał w łapie rusznicę. Mimo kościelnych anatem broń palna się przyjęła – i to jak!
Technologia idzie naprzód i dawne pojęcia praw autorskich nijak do niej nie przystają. W okopach Św. Trójcy bronią się jeszcze nieliczni spece od tropienia internetowych piratów i pracujący dla nich prawnicy, ale – moim zdaniem – gówno z tego wyjdzie.
Szczególnie, że - jak napisał Anakha – sytuacja prawna obrońców tych autorskich praw też do końca jasna nie jest...
sobota, 7 sierpnia 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz