Od
dawna czekałem na publikację gry „Testament Sherlocka Holmesa”.
Do Holmesa mam słabość od lat młodzieńczych - jako nastolatek z
wypiekami na policzkach chłonąłem „Przygody Sherlocka Holmesa”. Sir Arthur
Conan Doyle nie uważał się bynajmniej za pisarza opowiadań kryminalnych. Pisał
powieści historyczne (wg jednej z nich Skolimowski zrealizował film „Przygody
Gerarda”), i fantastyczne („Świat zaginiony”, „Trujące pasmo”) a opowiadania o
Holmesie traktował jak literacką orkę, dzięki której zarabiał na chleb. Nie lubił
Sherlocka do tego stopnia, że wreszcie postanowił go uśmiercić (w opowiadaniu
„Ostatnia zagadka” - 1893). Ale czytelnicy miesięcznika „Strand” (w którym
Doyle publikował swoje opowiadania) zareagowali żywiołową niechęcią wyrażaną w
setkach listów do redakcji i skutkiem ich naporu była nowelka „Pusty dom”
(1903) w którym autor wskrzesza swojego bohatera. Ogółem sir Arthur (utarło się
w angielszczyźnie, że do parów można się zwracać po imieniu, albo wymieniając
imię i nazwisko, ale nigdy nie samym nazwiskiem. Znaczy, sir Arthur albo sir
Arthur Conan Doyle, ale nigdy sir Doyle :-)...) napisał
w latach 1887 - 1927 circa ebałt 60 nowelek i trzy minipowieści, w których
opisał najrozmaitsze przygody swojego bohatera.
Postać
Holmesa, genialnego mistrza dedukcji stała się oczywiście wdzięcznym tematem
dla reżyserów filmowych i telewizyjnych (link - http://www.imdb.com/list/7Hng777FGE8/)
i - co naturalne - deweloperów gier komputerowych. W sumie Holmes stał się bohaterem
dziesięciu gier przygodowych („Sherlock Holmes: the Case of Serrated Scalpel”, „The
Lost Cases of Sherlock Holmes”, „Sherlock Holmes: The Mystery of the Mummy”,
„Sherlock Holmes: The Mystery of Persian Carpet”, „Sherlock Holmes and the
Hound of Baskervilles”, „Sherlock Holmes: the Case of Silver Earring”,
„Sherlock Holmes: The Awakened”, „Sherlock Holmes vs. Arsene Lupin”, „Sherlock
Holmes vs. Jack The Ripper” i wreszcie ostatnia: „The Testament of Sherlock
Holmes”). Uff!!! Choć nie jestem pewien, czy to koniec - fantazja ludzi świata
gier komputerowych nie ma granic.
Z
dawna już wiedząc o przejeździe kupca… Wróć! Co ja pieprzę? Wiedząc od
dawna, że TToSH ma się ukazać we wrześniu
czekałem na tę grę z wielką niecierpliwością.
Miałem zamiar ją bezczelnie ściągnąć z Torrenta, ale okazało się, że
polscy deweloperzy ubiegli piratów - kilka dni temu pojawiła się we wrocławskim
Empiku. Cena - 70 PLN. Ani dużo, ani mało - więc po krótkich deliberacjach
kupiłem.
Jakież
było moje zdziwienie, gdy przy instalowaniu gry dowiedziałem się, że mogę ją
aktywować tylko pięć razy. Co jest, do cholery, kupiłem, więc jest moja! Nie…
okazuje się, że mylę się głęboko. Jest moja tylko pięć razy - potem, gdy zechcę
ją zainstalować, to pewnie gra pokaże mi wała. Mocno to wkurwiające. I
oczywiście nie będę jej mógł przenieść na inny komputer. Gdybym - na przykład -
podczas zabawy z grą wpadł na pomysł wymiany sprzętu, to mowy nie ma, żebym
mógł kontynuować tę grę. A jakbym nie miał dostępu do Sieci (na razie nie jest to jeszcze obowiązkiem konstytucyjnym), to musiałbym dzwonić do dystrybutora (Ubisoft) i dopiero wtedy daliby mi pewnie popalić.
Gdy
więc tylko gra pojawiła się na Torrencie - ściągnąłem sobie jej piracką wersję.
Piraci oczywiście udostępnili tylko anglojęzyczną grę, ale wcale mi to nie
przeszkadza - za to oczywiście piracki „crack” pozwala mi na zainstalowanie gry
ile zechcę razy i na tylu kompach, na ilu mi się spodoba.
To
byłoby na razie tyle w kwestii dyskusji o piraceniu. Piraci dają graczowi
znacznie większą swobodę, niż oficjalni deweloperzy. Nie mam pojęcia, czemu
takie ograniczenia mają służyć.
O
samej grze napiszę coś więcej, jak sobie w nią pogram. Na razie powiem, że jest
bardzo dobrze zrobiona graficznie i pozwala graczowi na znaczną swobodę ruchów
w obszarze działalności Holmesa…
O
samej akcji - później.
Sam również czekałem na ten tytuł, choć zamiast kupować go teraz, poczekam do jakiejś promocji na Steamie. W ten sposób przynajmniej o aktywację nie będę się martwił, a kto wie, może zapłacę mniej niż za wersję pudełkową.
OdpowiedzUsuńGenerale, jeżeli jeszcze nie miałeś okazji oglądać ostatniego wyczynu BBC, jakim jest serial Sherlock: http://www.imdb.com/title/tt1475582/ to gorąco polecam. Rewelacyjnie uwspółcześnione widowisko z naprawdę świetnym aktorstwem.
Oczywiście, że widziałem ten serial. Dwa sezony - sześć pełnometrażowych odcinków. Nie wiem, czy doczekam się kontynuacji, bo aktor grający Watsona został zaangażowany do roli Bilba w superprodukcji "Hobbita".
OdpowiedzUsuńNawiasem mówiąc nie mam pojęcia, jak reżyser ekranizacji "Hobbita" zdołał rozciągnąć film na trzy części.
Aktor grający Sherlocka miał z kolei podkładać głos Smaugowi w tym samym filmie :) Co do części trzeciej Hobbita - podobno ma stanowić pomost fabularny między właściwym Hobbitem, a Władcą. Więc tak naprawdę podciąganie go pod Hobbita to tylko zabieg marketingowy, a sam pomysł na kolejną trylogię to nic innego, jak skok na kasę.
OdpowiedzUsuńCholera, ostatnim razem było mowa o dwóch! Ten projekt z dnia na dzień wygląda coraz gorzej... Już designy krasnoludów wydały mi się delikatnie rzecz ujmując dziwne. Teraz trzeci film, co moim zdaniem zapowiada całą masę twórczych dodatków, o których Tolkienowi się nie śniło. W oryginalnej trylogii aż tyle odchyleń jeszcze nie było. Nieco mniej: nobliwy Faramir, Arwena, która z damy oczekującej na wybawienie, zgodnie z hollywoodzkimi standardami przeistoczyła się w wojowniczą księżniczkę i wypchnęła ze sceny ucieczki biednego Glorfindela, dużo tego nie było i nie było to aż tak rażące. Aż boję się myśleć czym wypełnione zostaną luki czasowe. Filmy będą trwały pewnie minimum dwie godziny...
OdpowiedzUsuńA wracając do tematu posta; źle się dzieje w branży. Ograniczone instalacje, niekompletne gry, coby mieć jakiś materiał na DLC, walka z rynkiem gier używanych... Piraci nie muszą pomagać, twórcy sami dość sprawnie wykańczają rynek gier.