Od sierpnia zeszłego roku wiadomo, że kolejny, tegoroczny Polcon odbędzie się we Wrocku.
Organizatorami tej imprezy będą (a właściwie już są, bo mają pełne ręce roboty) fani zgromadzeni wokół Wrocławskiego Stowarzyszenia Wratislavia Fantastica i leśnickiego Centrum Kultury "Zamek".
"Polcon" to impreza organizowana od 1985 roku grupująca polskich (i nie tylko) miłośników fantastyki. Przy organizacji i tworzeniu programu współpracują inne polskie kluby miłośników fantastyki.
Animatorzy aktualnego Polconu starają się jak mogą, pozyskują sponsorów, organizują program i w ogóle wychodzą ze skóry, żeby impreza wypadła jak najlepiej. Wystarczy zresztą zajrzeć na oficjalną stronę Polconu 2012, żeby zobaczyć, ile atrakcji przygotowali dla gości z całej Polski.
Sam bywam na Polconach w miarę możliwości i wiem, że przynajmniej połowa miłośników fantastyki to ludzie namiętnie grający w różnego rodzaju gry komputerowe. A we Wrocku mieści się redakcja największego (tak o sobie chłopcy mówią) miesięcznika poświęconego grom komputerowym.
Można by pomyśleć, że współpraca pomiędzy Ogromnie Dumną ze Swej Wielkości Redakcją a organizatorami Polconu idzie pełna parą, bo obie strony mogą na tym zyskać. Skoro gościem Polconu ma być Andrzej Sapkowski, twórca postaci Geralta, najlepiej się sprzedającego na świecie bohatera polskiej gry komputerowej, to nie ma siły - mogłoby się wydawać - redaktorzy CDA muszą nękać organizatorów tegorocznego Polconu propozycjami współpracy. Przecie można stworzyć osobny programowy poświęcony grom komputerowym i Wiedźminowi. Można byłoby zrobić wywiad z Mistrzem i dać go do numeru (Redaktorzy CD mogliby się choć postarać zniżyć do poziomu AS-a). Można zrobić całą masę rzeczy...
Ale nic z tego.
Redakcja CDA wykazuje zerowe zainteresowanie największą w Polsce imprezą poświęconą fantastyce. Nie mam pojęcia, dlaczego tak się dzieje? Redaktor Naczelny, Jurek Poprawa - był przecież jednym z filarów wrocławskiego klubu miłośników fantastyki INDEX. Kiedyś szeroko pojęta fantastyka była mu bliska. Co się dzieje?
Podejrzewam, że tak, jak wszędzie indziej, o wszystkim decydują księgowi i reklamodawcy. Ponieważ na Polconie nie da się reklamować maszynek do golenia Gilette (nie ten target), to szanowny Dyrektor Wydawnictwa ma tę imprezę w (_!_).
Bo nie chcę wierzyć, że ludzie z ogromną chęcią jeżdżący na imprezy dotyczące gier komputerowych do San Francisco, rezygnują z udziału w Polconie tylko dlatego, że jest to impreza (w tym roku) miejscowa.
Może niektórzy z P. T. Forumowiczów zapytaliby listownie kub majlowo P. T. Redaktorów o powody tej osobliwej powściągliwości?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Przecież wiadomo co odpowiedzą:
OdpowiedzUsuńHut zrobi felieton o tym, że to nie wina redakcji tylko oganizatorów Polconu.
Smuggler stwierdzi, że tak ma być i już. On swoje powiedział a reszta to bicie piany.
CormaC powie dokładnie to samo, ale z większą dozą agresji bo przecież słuchanie metalu zobowiązuje :D
Pozostali albo będą milczeć albo stwierdzą aby pytać się ważniejszych.
Krótko mówiąc, nie ma to sensu...
Przepraszam, a co powiedział Smuggler?
OdpowiedzUsuńOrganizatorzy Polconu chętnie by pogadali z CD-Actionerami, ale ciekawi mnie, czy i w ogóle co mówił Smuggler?
Dobro CDA mam głęboko w nosie, bo nie jest to ta redakcja, z którą zaczynałem współpracę po powodzi 1997 roku, ale chciałbym jakoś pomoc fanom gier komputerowych. Jak powiedziałem, na Polconie będzie np. Andrzej Sapkowski - i myślę, że ani Hut, ani Smuggler czy nawet (Oby Żył Wiecznie) Zibi nie zhańbiliby się szczególnie, gdyby zrobili z nim wywiad, który mogliby zamieścić na łamach CDA.
Nie chcą, ich sprawa.
Na przykładzie tego czasopisma widać, jak działają wielkie korporacje. Wykupują mniejsze, prężne firmy głownie po to, żeby przejąć tytuł i markę. "Know how" poznają zatrzymując starych pracowników i wyjadaczy przez "circa ebałt" rok lub dwa, a potem się ich pozbywają. Kierownictwo dostaje w miarę godziwe odprawy, niższy personel kopa w (_!_). Powiedzcie mi, gdzie są dawni pracownicy CDA - Lord Yabol, Yasiu, Eld czy Czarny Iwan, którzy tworzyli wielkość tego czasopisma. Co porabia Jerzy Kucharz, który rozkręcił wszystko wznosząc wydawanie pism o grach na zupełnie nowy poziom (przypomnijcie sobie siermiężne Computer Studio)? Teraz w CDA zostali mierni, bierni ale wierni; wyjątkiem jest prowadzący Action Redaction Smuggler. Ale jakbym z kilkuset, albo i z kilku tysięcy przychodzących do redakcji listów i majlów mógł sobie wybrać kilkadziesiąt do bicia, a potem miał ze dwa, trzy tygodnie na opracowanie dowcipnych (powiedzmy, że dowcipnych, nie spierajmy się) odpowiedzi, to też stałbym się "legendarnym redaktorem" CDA. Żadna to sztuka bić ludzi, co nie mogą odpowiedzieć.
O Q'niku, Hucie, Zibim (o, temu toby się należało! - choćby za to, że powygryzał pierwszych tworców CDA), ani CormaCu nie wspomnę, bo wbrew temu, co niektórzy o mnie mówią, nie za bardzo lubię używać słów uznawanych przez prof. Wieczorkiewicza za zelżywe.
Cóż widać, że mamy podobne poglady, co do CDA. Pismo czytałem długo i niestety widziałem jego jakościowy upadek.
OdpowiedzUsuńDla mnie symbolicznie zaczął się on na dobre, od awansu Q'nika (szkoda to wielka, bo też pochodzę z świetokrzyskiej ziemii). Choć to tylko symbol, bo teraz nie jestem z pamięci podać nawet konkretnego roku.
No, ale zauważmy, że "stara czytelnicza gwardia" w większości CDA nie czyta.
Cóż zmieniło się pismo (moim zdaniem na o wiele gorsze i niestety najlepsze na rynku-toż to w zasadzie prawie, że monopol), zmienił się i target na młodszy i mniej wymagający.
Co do Smugglera, to sam się dziwię, czemu jeszcze on tam siedzi, no i trzeba jednak przyznać, że w starych numerach jezcze jakiś poziom trzymał swoich odpowiedzi.
No, ale cóż poradzić? Nasze narzekanie CDA nie naprawi, ani mu nie zagrozi.
Poziom spadł bo się dostosowali do rynku: szybko, tanio i ładnie. To akurat staram się jakoś zrozumieć, choć też mnie to boli bo z CDA dorastałem.
OdpowiedzUsuńSmuggler: jak byłem młodszą wersją siebie to lubiłem jego riposty. Ale w trakcie i dorastania i rozwoju sieci mogłem się przekonać, że to człowiek z przerostem ego (OGROMNYM) a co gorsza to manipulator. Pytasz go o A on odpowiada o B używając argumentów C. Jak już mu ich brak...to kończy się właśnie ostrzeżeniem o banie/urlopem ewentualnie, że on się wyraził a reszta może bić pianę.
Co do Polconu - Generale, Twoja historia kontaktu z Polskim światkiem fantastyki jest niesamowita i za to wielki szacun. Ale CDA na pewno imprezy nie wesprze bo właśnie nie ten target (inteligentny a przecież teraz szczytowym osiągnięciem felietonów jest pisanie o skrótach, ewentualnie ściemnianie, że rynek jest uczciwy).
A wielka szkoda...
PS. Generale, jeszcze Jaspin moja ukochana ;)
Pięknie się to czyta, EGMie. Marnujesz się na blogu, powinieneś tworzyć powieści sensacyjne raczej, niczym bohater humoreski Kishona, "bazujące na autentycznych wydarzeniach, które sam wymyśliłem".
OdpowiedzUsuńBo prawda jest taka, że do redakcji CDA nikt sie oficjalnie z propozycją współpracy nie zwrócił, nie przedstawił jakiejś KONKRETNEJ oferty na czym miałaby polegać. Ba, nie pamiętam, żebym w ogóle otrzymał od organizatorów informację o tej imprezie...
Teoria, że to CDA winno biegać za organizatorami i prosić o możliwości zaistnienia tam wydaje mi się nieco dziwna, szczególnie gdy się pamięta, że profilem pisma są gry komputerowe/komputery, a nie fantastyka i zasadniczo nigdy w tego rodzaju imprezach oficjalnie nie partrycypowaliśmy.
Tym niemniej np. ekipa CDA (w tym niżej podpisany) chętnie udzieliła się na imprezie popularno-naukowej organizowanej m.in. przez Andrzeja Drzewińskiego, gdzie był panel poświęcony szeroko pojętym grom i AI. Po prostu Andrzej się do nas odzewał i to dobre pół roku przed imprezą. W efekcie spokojnie można było ustalić co, kto, kiedy, jak itd. Bo chyba nikt nie oczekuje, że np. nagle przełożymy termin posłania pisma do druku, żeby się pokazać tysiącowi osób (w tym wielu niezainteresowanych grami) na Polconie, gdyby terminy obydwu wydarzeń były zbieżne. A wygląda na to, że są...
Wywiad z ASem możemy przecież zrobić niekoniecznie na Polconie, albo i na Polconie ale bez konieczności mocnego angażowania się w imprezę (co faktycznie kosztownym jest, wbrew pozorom - a w świecie korporacji koszta są - o zgrozo - istotne. Szok, prawda?)
Dodajmy tu jeszcze rzecz może drobną ale jednak mającą znaczenie - jak rozumiem EGM robi za jedną z gwiazd (nawet jeśli nie pierwszej wielkości) tej imprezy. I cóż - czy wzorem polityków będziemy się tam mijać z nieszczerymi uśmiechami, czy też wzorem polskich polityków będzie się ostentacyjnie ignorować z zadartą brodą albo może np. kłócić się o krzesła? Albo inteligentnie milczeć (bo o czym tu rozmawiać?) albo bawić się w żenujące docinki i wyciąganie sobie nawzajem dawnych grzeszków? Tylko po co. EGM na pewno wystarczy za wszystkie nasze atrakcje. :)
PS. Jeśli znasz EGMie większe pismo komputerowe [nie tylko o grach] (w Polsce) niż CDA, to chętnie poznam jego tytuł. Wiem, że musiałeś sobie troszkę ulżyć dopisując z przekąsem "tak o sobie mówią" ale taka jest prawda - tak o sobie mówimy, bo taka jest prawda. Przykro mi. :) W krainie ślepców jednooki jest królem, ale król - to król.
Pozwolę sobie pominąć milczeniem wszelkie dygresje personalne. Bo to troszkę jak to, co się dzieje wokół Smoleńska: im kto ma mniejsze pojęcie o lotnictwie, tym dziwaczniejsze teorie głosi. Szkoda czasu na polemikę po prostu. Kto chce w to wierzyć i tak będzie wierzył...
Życzę zdrowia, z czym na pewno wiąże się mniejsze stężenie żółci w organiźmie.
Z szacunkiem i lekką ironią
J. Poprawa
Zacytuję Cormana:
OdpowiedzUsuń"Smuggler: jak byłem młodszą wersją siebie to lubiłem jego riposty. Ale w trakcie i dorastania i rozwoju sieci mogłem się przekonać, że to człowiek z przerostem ego (OGROMNYM) a co gorsza to manipulator. Pytasz go o A on odpowiada o B używając argumentów C. Jak już mu ich brak...to kończy się właśnie ostrzeżeniem o banie/urlopem ewentualnie, że on się wyraził a reszta może bić pianę".
Oczywiście, zmanipulowałem tę wypowiedź, prawda?
Tobie się ciągle wydaje, że dyskutujesz z jakimś młodzikiem na Action Redaction...
Nic nowego. Weszło się na światowe salony, to nagle własne podwórko wydaje się zaściankowe i capi kapuchą oraz oscypkiem. Ale czy naprawdę jest na co narzekać? Na takim molochu sobie popasożytują mniejsze lokalne serwisy, paru młodych ludzi ruszy się z kamerami, a kto wie? Może nawet taka sytuacja da początek jakimś bardziej zorganizowanym obywatelskim mediom gracozwskim?
OdpowiedzUsuńGenerale! Bardzo cenię Twoje spostrzeżenia umieszczane na tym blogu, ale tutaj będę apologetą CDA.
OdpowiedzUsuńPo 1/ Jak J.Poprawa słusznie zauważył, CDA nie jest pismem związanym z fantastyką. Myślę nawet, że większość czytelników nie jest nią zainteresowana. Dlatego też pismo nie ma obowiązku uczestniczyć w takich imprezach. Zwłaszcza gdy nie otrzymali zaproszenia.
Po 2/ Po Tobie, EGMie nie spodziewałem się argumentum ad personam - kogo obchodzi, że Smuggler ma kredyt?
Po 3/ Faktycznie, CDA jest największym pismem tego typu w Polsce. Brak konkurencji nie świadczy o słabości pisma.
A poza tym narzekanie, że kiedyś było lepiej jest oznaką starzenia się ;) Myślę, że nie ma sensu płakać, że ELD odszedł, że NL nie jest już tak śmieszne jak kiedyś itp Świat się zmienia - nie sztuką jest wspominać stare, dobre czasy, ale przystosowywać się do nowych.
A swoją drogą, to ciekawe.
OdpowiedzUsuńKiedy pisałem o ACTA i o tym, że tak naprawdę zwalczanie piractwa w takiej formie, jak robią to grające w dudkę ZAiKS i RIAA rozmaite redakcje czasopism komputerowych jest totalnym idiotyzmem, Jerzy Poprawa zachowywał wyniosłe milczenie. A to właśnie tak naprawdę nas poróżniło - wasza hipokryzja, z jaką korzystając na co dzień z materiałów zdobywanych "niekonwencjonalnymi sposobami", grzmieliście z oburzeniem na biednych licealistów korzystających z plików Torrentu.
Ale wystarczyło, że wspomniałem o możliwości finansowego zasponsorowania po części Polconu i nagle odpowiedź pada w 24 godziny później. Ja rozumiem, że Zibi ściska w garści każdą złotówkę tak, że orzełek popuszcza z obu końców, a Ty, Jurku, musisz za wszelką cenę utrzymać się na linie, ale żeby tak wprost o kosztach?
A fe!
Ja za to muszę tutaj przyznać przynajmniej częściową rację EGM'owi. Magazyn CDAction wychował w latach dziewięćdziesiątych obecne pokolenie graczy. Jak typowe medium miał taki sam wpływ na czytelników, jak ten, który czytelnicy mieli na treść magazynu. Było ciekawie, interesująco i z pasją. Potem wszedł większy kapitał, nowi ludzie, panowie ekonomowie i co? Zasłanianie się "gustami czytelnika" na każdym kroku, rzyganie dużymi numerkami na prawo i lewo. Nie powiem, to efektowne. Ma oczywiście swoje plusy w postaci ładnego wyglądu pisma, profesjonalnego poziomu całości, naprawdę solidnych pełnych wersji. Ale co z tego, gdy już nie czyta się tego tak dobrze, jak kiedyś? To właśnie boli wiele osób. Gdzieś wcięło tę dawną pasję. Redaktorzy, których pamięta się z lepszych czasów sprawiają wrażenie wypalonych, a nowi piszą profesjonalnie i na poziomie, jednak brakuje im tego "błysku". Oczywiście, że nie sztuką jest wspominać stare czasy. Ale to nie znaczy, że należy biernie akceptować to co dzieje się w tych nowych.
OdpowiedzUsuńCiekawe argumenty, ale ja nadal będę bronił CDA ;)
OdpowiedzUsuńJa sam kupuję pismo od 2000roku. Nie powiem, kiedyś "było lepiej". Było z wielu powodów. Ale "wtedy" CDA i inne pisma komputerowe były właściwie jedynym źródłem o grach. Czekało się cały miesiąc, żeby poczytać i pograć w jakąś legalną grę ;) Internet to zmienił. Zmienił nie tylko CDA ale i inne pisma/gazety. Nie oszukujmy się - CDA nęci głównie pełniakami. Teksty, oprócz kilku "ekskluziwów", można przeczytać w sieci. Być może ten błysk, który wyróżniał pismo, zmatowiał. Ale nie oczekujmy po magazynie, które istnieje już ponad 15lat, ciągłego mistrzostwa. Zwłaszcza, że ogólny poziom spada we wszystkich gazetach (wraz z czytelnictwem).
Damnosa quid non inminuit dies?
No, to może wyjaśniać, dlaczego redaktorzy CDA tak zaciekle zwalczają torrentowych "ściągaczy". Dostęp do Netu przestał być elitarny, każdy może sobie ściągnąć "pełniaka" albo bezpośrednio od dystrybutora, albo "spiracić" a chłopaki czują, że tracą rację bytu i grunt pod nogami. Na Sieci mam też bardzo dobrą (i szybką) informację o każdej nowej grze.
OdpowiedzUsuńOd dziś np. łatwo można sobie pograć w betawersję Diablo III.
No to po kut komu CDA?
Zgodzę się, że internet wiele zmienił. W dużej mierze na gorsze. Ale czy to sam internet? Czy fakt, że szybciej czytamy jakiegoś newsa tak bardzo zmienił rynek prasy? Nie bagatelizuje w żadnym wypadku znaczenia jakie miało zwiększone tempo informowania. Jednak sądzę, że można tu dostrzec kolejny istotny powód "spadku formy". Mianowicie upowszechnienie się gier komputerowych oraz video jako formy rozrywki dla mas, co z kolei dało nam twór znany jako masowy odbiorca. Gdy redakcja wspomina ustami Smugga czy reszty zespołu o "gustach czytelników", to zwykle odnosi się właśnie do masowego czytelnika. A nie oszukujmy się, takowy nie ma zbyt wyszukanego gustu. I obawiam się, że właśnie gonienie za cyferkami, próba zadowolenia odbiorcy masowego leży w dużej mierze u podstawy problemu. Wracamy jednak do punktu wyjścia większości dyskusji na ten temat, czyli pytania: czy redakcję można winić za to, że próbuje przetrwać na rynku? Odpowiedź oczywiście jest jasna. Nie można. Sporo ludzi straciłoby pracę gdyby ktoś puścił wodzę fantazji w zarządzaniu pismem i poddał się nadmiernie ambicji twórczej. Natomiast można redakcję jak najbardziej winić za to, że zapomina iż tak jak czytelnik wpływa swoją opinią na medium, tak medium wpływa na czytelnika. CDA wychowało w latach 90'tych i w kolejnej dekadzie pokolenie graczy, które teraz niekiedy narzeka i narzeka słusznie. Ma się bowiem wrażenie, że redakcja na polu odchamiania tłumu złożyła broń, a co gorsza niekiedy zaczyna grać wedle zasad przez ten tłum dyktowanych. I to jest faktycznie bolesne.
OdpowiedzUsuńOczywistą oczywistością jest, że redakcja musi celować w target masowy bo z tego żyją. Rzecz w tym, że wiele oczytanych osób na początku swojej drogi też była masą.
OdpowiedzUsuńJako przykład: Kąciki na płycie czy też artykuły w czasopiśmie zainteresowały mnie sceną. Dzięki temu miałem okazję być na kilku spotkaniach, poznać fajnych ludzi. Do dzisiaj żałuję, że się głębiej nie wciągnąłem bo to naprawdę pozytywne towarzystwo było.
Aktualnie o czym można w CDA poczytać? Od pewnego czasu co numer jest felieton, o dziwo pokrywający się z oficjalną polityką czasopisma. Testy sprzętu? Mam wrażenie, że od roku Apple dużo kasy przelewa Bauerowi.
Co równie ciekawe, od pewnego czasu trwa kampania reklamowa Kindle. Być może wynika to tylko z prawdziwej miłości Smugglera do tego sprzętu. Ale kurcze...pierwsze informacje o e-czytnikach, teraz testy takowych...pokrywają się z niedługim wejściem Amazona do Polski. To prawdopodobnie jest tylko zbieg okoliczności...choć z drugiej strony?
W tej chwili CDA jest w zasadzie jedną wielką reklamówką. Owszem, podziwiam sposób w jaki to robią...bo jest mega profesjonalny (oprócz felietonów Huta). Za to ogromny szacun! Ale no właśnie...recenzje nie porywają, rozwoju intelektualnego brak...pozostają więc tylko pełniaki. Niestety, ale myślę, że jednak większość kupuje dla pełniaków. Tylko w ramach "pokazania się" wielu się nie przyzna, bo przecież wyjdą na nieoczytanych czy cuś.
Zresztą, dlaczego konkurencja w swoim czasie tworzyła front z dystrybutorami przeciw CDA? Bo umieszczanie pełniaków i to w taki sposób a nie inny, zagrażało ich istnieniu. Jak to się skończyło...wszyscy widzimy. Teraz, moim zdaniem, to CDA ma ogromnego wroga, czyli internet. Stąd nagły nacisk na rozwój forum i strony, stąd poszukiwanie newsmanów na stronę. W perspektywie z trendem jednak nie wygrają.
Około 10 lat temu chodziłem po wydawnictwach z propozycją stworzenia czasopisma. W kiosku w pudełku pełna wersja a samo czasopismo jako strona www lub na płycie. Wtedy mnie wyśmiali, że to nie przejdzie, nie ten rozwój, nie ten target. Teraz jak widać, powoli zmierzamy w tą stronę. Z tą różnicą, że nawet pełniaków nie trzeba będzie sprzedawać w kiosku tylko będzie się ściągało.
Ufff...odszedłem od tematu, ale wybaczcie...musiałem to z siebie wyrzucić :)
Trzymajmy sie meritum, EGMie, wszelkie wycieczki osobiste zbywam tu "wyniosłym milczeniem". I wtedy nie ma o czym dyskutowac, gdyż w żaden sposób nie ustosunkowałeś się do tego, co napisałem - CDA nie jest pismem poświęconym fantastyce i tyle. Polcon jest zaś ewidentnie nastawiony na sf. Dlaczego nie ciskasz się, że w np. NF nie ma nic o ważnych - na światową skalę - targach "growych" E3? Czemu nie ma tam nic o choćby o trylogii Mass Effect? Bo odwracając twą logikę - skoro wielu fanow sf gra, to w takim piśmie tematy growe też powinny być poruszane. A jakoś jeremiad na temat NF i jego arogancji w stosunku do graczy nie widzę.
OdpowiedzUsuńNikt nas na Polcon nie zapraszał, nikt nam żadnych konkretnych propozycji współpracy nie składał. To są fakty. I to ominąłeś szerokim łukiem. Prościej jest wyciągać jakieś argumenty "personalne" albo cytować forumowicza etc. Też nie piszesz do "młodzika na AR" (cokolwiek by to miało znaczyć...), mój stary mistrzu. Pióro ci zardzewiało, a szpadę zamieniłeś na sztachetę, a "krzyżową sztukę" na styl ten popularny wśród pachołków trybunalskich, co to się nim od psów oganiają. Słuchać hadko. Kończ waść, wstydu sobie oszczędź.
I co ma ACTA do Polconu? Twój blog, mów sobie o czym chcesz, mnie to "zieje i grzębi", a obowiązku ustosunkowania się do tego, co tu wypisujesz nie mam. Natomiast jeśli piszesz bezpośrednio o nas i to ewidentnie tendencyjnie (by nie rzec kłamliwie) pokazujesz sytuację, to pozwoliłem sobie przerwać "wyniosłe milczenie" i sprostować ewidentne 'przeinaczenia'. Choć wiem, że to wołanie na puszczy. :)
PS. Ale jakby nie patrzeć od razu dyskusja się ożywiła, bo ostatnimi czasy, żeby to ująć delikatnie, ludzie z komentarzami się ci nadmiernie nie narzucali.
Lifter, (przy okazji, nie ja mam roztrojenie jaźni i nie ja występuję w trzech osobach), jak zwykle wydaje ci się, że świat kręci się wokół ciebie. Przeczytaj to, co napisali Corman, Paladin i Dawiduu. TO ci powinno dać do myślenia, a nie moje mniej, lub bardziej trafione "wycieczki osobiste".
OdpowiedzUsuńOdszedłem z CDA w momencie, gdy się okazało, że trzeba skracać recki, żeby robić miejsce na reklamy maszynek do golenia "Gilette", i że trzeba dobrze pisać o niektórych grach, bo skończą się granty (i tak się zresztą kończyły - przynajmniej dla redaktorskiej gawiedzi). Dziwi mnie tylko, że sprzedajecie się za tak marne grosze - nie będę wywlekał publicznie tego, co prywatnie wiem od waszych "dezerterów".
Sam od trzech bodaj lat nie miałem CDA w dłoni, więc trudno mi się merytorycznie odnieść do tergo, co napisali trzej dyskutanci (bo z tobą "nie chce mi się już gadać"), ale z tego co piszą wnoszę, że obowiązująca już wtedy tendencja sprzedawania coraz większych ilości gówna w coraz piękniejszej oprawie się utrzymuje. I na tym kończę dyskusję z Tobą. Następne twoje jakże trafne odpowiedzi (prawdopodobnie) wylecą w Kosmos, chyba że zechcesz odpisać nie mnie a Cormanowi, Paladinowi i Dawiduu. Jak napisałem, nie jesteśmy na Twoim podwórku - odnieś się do krytyki CDA, i przestań pogryzać mnie po piętach. Nie boli, ale śmieszy.
Na Polconie nie będę żadną z gwiazd - może zrobię jeden punkt programu, jeżeli czas i zdrowie pozwolą mi wziąć udział w tej imprezie...
Cormanie, Paladinie i Dawiduu... Wasze wnioski są warte oddzielnego wątku i o tym napiszę nieco później.
Ale to trzeba przygotować...
Ponieważ Lifter zamieścił szybciutko odpowiedź, ale znów nie na temat (nie obchodzi go, widzicie, co sądzą o nim Czytelnicy CDA - znów O NIM, a nie o CDA), wypieprzyłem ją, o czym grzecznie uprzedzałem.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńRobię tylko to, co Ty robisz u siebie. Miło ci?
OdpowiedzUsuńOto dyskusja wedle EGM. :)
OdpowiedzUsuńZawsze myślałem, że dyskusja nie polega na kasowaniu każdego posta, na który nie wiesz co odpowiedzieć tylko na odpowiedzi na niego. :) Ale dobrze, dobrze, nie będę ci przeszkadzał w twórczym namyśle. A owych tytanow intelektu zapraszam na Forum Actionum, tam bywam cześćiej i w razie czego będą mogli potwierdzić, iż kasowałem ich "niewygodne" wypowiedzi równie szybko jak ty moje - będą w końcu jacyś wiarygodni świadkowie, a nie "relacje dezerterów" czy "jest tak, bo EGM tak rzekł".
OdpowiedzUsuńA teraz już nie przeszkadzam. :)
Ranyjulek łolaboga. Daj mi trochę odetchnąć. Ja naprawdę mam coś ciekawszego do roboty, niż dyskusję z Tobą. Zastanawiam się, co odpisać Cormanowi, Dawiduu i Paladinowi. Oni trochę wyrastają ponad twój poziom.
OdpowiedzUsuńA mnie, jak tobie, nie płacą za to, że w sobotę rano siedzę nad klawiaturą i odpisuję na każdy liścik, w którym ktoś ośmieli się skrytykować CDA, czy ciebie.
Mnie też za obecność na Forum CDA nie płacą i nigdy nie płacili. I każdemu, kto w jakiś sposób udowodni, że dostałem za to jakąś kwotę, deklaruje wypłacić 2x tyle.
OdpowiedzUsuńPoza tym sobota rano - siedzę na TWOIM blogu, nie FA. :) Kolejne klamstewko, kolejna insynuacyjka, kolejna wycieczka osobista, kolejny raz kulą w płot.
A całujże psa w nos. Księdzu też nie płacą za to, że strzeże czystości wiary owieczek. Ostatnio zresztą namnożyli się i w Necie.
OdpowiedzUsuńPisz sobie, co chcesz. Mam Cię już dość.
Ło Jezu, co tu się działo? W taki pogodny dzień (przynajmniej w Warszawie) doszło do pyskówki rodem z Wiejskiej.
OdpowiedzUsuńTrochę przykro to czytać, bo to burzy (mylne?) przekonanie o CDA.
Po raz setny w sprawie Polconu -> Moim zdaniem jeśli wersja Liftera (J.Poprawy, Mac Abry, Smugglera czy czort wie kogo) jest prawdziwa, to nadal wezmę stronę pisma. Argumenty wyłożyłem wyżej.
Ale jeśli chodzi o samego Liftera (J.Poprawę, Mac Abrę, Smugglera czy czort wie kogo)...Pisze, żeby sobie darować docinki osobiste. Ok. Tylko dlaczego nas, obserwatorów "sporu", nazywa tytanami intelektu? Dlatego, że napisaliśmy swoje opinie? I dlaczego docina Ci, EGMie, że nie masz komentarzy pod wpisami? Czy probierzem jakości jest ilość komentarzy? Albo kliknięć lubię to! jak na facebogu? Ja wiem, że FA ma dużo gorliwych wyznawców. Ale moim zdaniem, dobrze jest pisać również dla trzech osób.
Ło Jezu!
OdpowiedzUsuńJak to, co się porobiło? Po prostu, drogi Davey, ośmieliłem się nadepnąć na (bolący jak widać mocno) nagniotek Jerzego w Trzech Osobach.
Napisałem w komentarzu, że mnie nie płacą za siedzenie nad klawiaturą (w sobotę rano) i odpisywanie na każdy liścik krytyki (bo mi nie płacą, a szkoda). Oczywiście miałem na myśli to, że Jerzemu w Trzech Osobach płacą (jak księdzu za odprawianie mszy) za codzienne klepanie w klawiaturę na trzecim (chyba) piętrze pod numerem 6-tym we wrocławskich Sukiennicach.
Parafrazując powiedzenie Sienkiewicza: "...jeżeli nie jest to prawdą, to pozwolę się nazwać takim kpem, jak ów, o którym piszę".
Oczywiście Jerzy w Trzech Osobach wykręcił to po swojemu i znów mi zarzucił (w znanym wszystkim, co Go czytają) stylu kłamstewka, insynuacyjki i wycieczki osobiste. Jak tak dalej pójdzie, to gdy napiszę, że słońce wstaje na Wschodzie, też uzna to za "kłamstewka i insynuacyjki" dotyczące Jego Osobiście.
No to się "zdrzaźniłem", bo nie lubię korespondować z ludźmi udającymi, że mają kłopoty w czytaniu ze zrozumieniem. I zaproponowałem Mu, żeby ucałował czworonoga. W nos, żeby nie było nieporozumień ;-)...
Kiedyś znałem innego Jerzego - ale wtedy był zwykłym sobie Jerzym Poprawą (choć ja już wtedy byłem przez przyjaciół nazywany Generałem), a nie Jerzym w Trzech Osobach. I wtedy jeszcze nie prowadził Action Redaction co pozwoliło mu się widać uznać uznać za Jedynego w Trzech Osobach.
Jak to czas i praca w RedAkcji potrafią zmienić ludzi...
Dawiduu - nazwałem was tak jako dowód uznania. Sam mam o sobie nader wysokie mniemanie (no, co - nie można?, nawet EGM w czasach kiedy był w redakcji wychwalał mnie na NK za wszechstronność zainteresowań itd. itp. To się mi mogło we łbie przewrócić od pochwał z Takich Ust. No chyba, że Jego Niezależność mi wtedy oportunistycznie właził bez wazeliny, jako swemu przełożonemu?).Teraz EGM uznał, że znacznie przewyższacie mnie poziomem. No to okreslenie "tytan intelektu" uważam za utrafiony.
OdpowiedzUsuńA bardziej serio - jeśli poczułeś się tym dotknięty, przepraszam. Akurat do ciebie nie mam żadnych uwag/pretensji. Dostałeś rykoszetem.
Ps. Generale, ja bardzo żałuję, że cię wtedyspotkałem w 1997 roku i zaprosiłem do redakcji. A wiesz czemu - bo gdyby nie to, to bym do końca życia mógł opowiadać "a kiedyś znałem takiego kolesia, zwaliśmy go Generałem, mówię wam - fantastyczny człowiek pod każdym względem itd. itp." I snułbym o tobie sagę :). Byłeś dla mnie legendą i wzorcem, w czasach, gdy ty byłeś dorosłym facetem z rodziną, a ja nieśniałym maturzystą.
A tak - wszystko się w efekcie poszło @#$%^.
I zapamiętam cię takim, jakim jesteś teraz, a do pięt sobie z tamtych czasów niestety nie dorastasz. Teraz to góra Majorem bym cię tytułował... Nie wiem czy to starość i choroba tak działają na ludzi, czy też ja cię nadmiernie idealizowałem wówczas - i pamiętałem cię takim, jakim chciałem żebyś był, a nie byłeś. Pewnie jedno i drugie, z naciskiem na drugie...
Cóż, bywa.
Zatem ty też bywaj. Nie zamierzam już nigdy więcej się tu wypowiadać, więc wybacz ten dość osobisty wpis ale musiałem w końcu to napisać.
Finalny i totalny EOT. Teraz sobie możesz poużywać i powyciągać z mego życia prywatnego to wszystko, czego jeszcze nie rzuciłeś sępom (sorry Dawiduu... again) na żer. Mówiąc z japońska - wisimito już ogólnie.
Bo teraz już nie ma miejsca na książki, filmy czy cokolwiek innego poza grami. Nawet recenzje są uproszczone, bez tych aluzji i wtrąceń za które uwielbiałem CDA kilka lat temu. Zresztą ostatnio opisałem to u siebie - khubas.pl/?p=51
OdpowiedzUsuńDrogi Lifterze.
OdpowiedzUsuńWszechstronności zainteresowań ani inteligencji wyższej ponad krajową przeciętną i teraz ci nie ujmuję (i ujmować nie zamierzam) więc gdy wtedy mówiłem, że jesteś nie lada gość, nie było w tym wazeliny (chyba, że wszystko, co ci mówią, za wazelinę już uważasz). Nie twierdzę też, że jesteś cieniem dawnego Jurka Poprawy. Nie jesteś już nieśmiałym maturzystą tylko dorosłym facetem - bez (o ile mi wiadomo) rodziny. Znaczy, żonatym, ale bezdzietnym - które to stwierdzenie nie jest ani potępieniem, ani wyrazem uznania, tylko stwierdzeniem faktu.
Niestety, mocno się nadąłeś iluzją własnej wielkości, co z kolei jest dość naturalne - jakbym prowadził Action Redaction zamiast ciebie i miał obok Q'nika (przyznającego otwarcie i na łamach CDA, że jestem jego idolem) to też bym uwierzył chyba we własną boskość. I nie wiem, czy zdołałbym go potraktować tak, jak na to zasługuje. W końcu miło jest być czyimś idolem, prawda? Ale nadal uważam, że jesteś znaczącą postacią przynajmniej wśród polskich fanów gier komputerowych i mógłbyś sporo zrobić dla Polconu - gdyby ci się chciało.
Jakim mnie zapamiętasz? Nie zastrzelę się z łuku po twojej ripoście. Rozumiem, że układy wewnętrzredakcyjne każą ci robić, to co robisz. Ja w pewnym momencie powiedziałem sobie dość - co też nie znaczy, że wymagam tego samego od ciebie. Mnie było na to stać (finanse) ciebie najwyraźniej nie.
A to, czy dorastam do pięt sobie z dawnych czasów, czy nie - zostawmy tę ocenę innym, dobrze?
Ja cię jednak zapamiętam jako faceta, z którym (wespół z nieżyjącym już niestety Zbyszkiem Adamskim i nadal uparcie żyjącym Robertem Szmidtem) nużąco jednostajnie wygrywaliśmy teleturnieje Kosmiczny Test.
I to byłoby na tyle...
Jeszcze tylko jedno, Jurku.
OdpowiedzUsuńOddajmy cesarzowi, co cesarskie.
Byłeś jednym z twórców wielkości CDA - za co należy ci się wdzięczność wszystkich miłośników gier komputerowych w Polsce.
Ave Caesar!
To, że nie chciałeś (nie mogłeś, nie umiałeś) zapobiec upadkowi tego czasopisma, jest sprawą cale inną.
Może zresztą obaj podkładamy inne znaczenie pod słowo "upadek"?
Bywaj!
Panowie wescie kupcie sobie z półtorejlitra i spotkajcie sie na nocną pogawędkę :D Bo zamiast sobie to wszystko wtedy wyjąsnić to się tak gryziecie od kilku lat publicznie bez sensu. Rozumiem że rany mogą być głebokie i wcale po tych rozmowach nie musi się skonczyć wszystko radosnymi usmiechami ale jak przystało na prawdziwych tytanów zróbcie to! to będzie dobiero zajebiste doświadczenie życiowe! Później zróbcie zdjęcie razem po latach rozłąki ,wrzucie na bloga i cda, a jak wszystko się ułoży to nawet o tym może książke napiszecie i będziecie razem przy jednym stole wszamać wigilijnego karpia? Będziecie bohaterami ludu! Świat będzie piękny! Wszyscy będziemy się cieszyć!
OdpowiedzUsuń