Counter


View My Stats

niedziela, 19 lutego 2012

ACTA ad Acta

Historia rozwoju ludzkości, to historia rozwoju informacji i sposobów jej przekazywania. Mówi się, że z jaskiń wyprowadziło nas wynalezienie ognia i była to największa z rewolucji towarzyszących Homo Sapiens. Ale przecież tak naprawdę nikt ognia nie wynalazł. Rewolucja polegała na tym, że jakiś bezimienny geniusz odkrył względnie łatwy (i później ulepszany) sposób rozniecania ognia, a potem rozeszła się informacja o tym sposobie. Gdyby komuś przyszło do głowy ukrywanie tego odkrycia i stosowanie do niego praw „własności intelektualnej” to do dziś siedzielibyśmy w jaskiniach i co najwyżej iskali jedni drugich

Nikt też nie wynalazł np. żelaza, czy stali. Opracowano technologię wytopu żelaza z rudy i jej rozpowszechnienie pchnęło ludzkość naprzód. Owszem, mistrzowie sztuki kowalskiej mieli zazdrośnie strzeżone tajemnice, ale nie ścigali prawnie tych, co je im wykradali. I dzięki temu możemy używać dziś stalowych noży. Weneccy mistrzowie z Murano zazdrośnie strzegli sposobów wytopu kryształów i wyrobu luster, a gdy tajemnice wyciekły do Francji i Nieniec, klęli w żywy kamień, nie ścigając jednak prawnie właścicieli hut kryształu czy producentów luster. I dzięki temu mamy w domach zwierciadła i kryształowe precjoza. Chińczycy wynaleźli porcelanę, ale gdy pewien miśnieński alchemik (Böttger) na dworze Augusta II Wettina wynalazł sposób jej produkcji, żaden żądny zysków chiński mandaryn nie wysłał „wojowników nocy” żeby go unieszkodliwili i nie dochodził praw przed żadnym saskim sądem. I dzięki temu mamy w domach porcelanowe serwisy.

Niestety, wszystko zaczęło się pieprzyć w połowie XIX wieku, kiedy kilku sprytnych przedsiębiorców wpadło na pomysł patentowania nie zawsze zresztą przez nich dokonanych wynalazków (tak naprawdę dżinsy powstały dzięki pomysłowi pewnego krawca z Reno, Davisa, który wzmocnił ćwiekami w „krytycznych” miejscach uszyte przez siebie spodnie jednemu z klientów, górnikowi, noszącemu w kieszeniach próbki minerałów i poprosił Levi Straussa o pomoc w rozkręceniu produkcji, ten zaś doszedł do wniosku, że na wynalazku Davisa można nieźle zarobić).

Podobnie było z twórczością intelektualną. Homer nie czerpał zysków z tego, że bezimienni aojdowie recytowali jego pieśni na dworach ambitnych greckich królików. Owidiusz opublikował „Ars amandi”, ale nie czerpał zysków z jej rozpowszechniania. Szekspir dostawał część opłat z biletów za wystawiane sztuki teatralne w „Globe”, ale na tym kończyły się jego zyski. Nikt zresztą nie próbował udawać, że to on np. zamiast Dantego napisał „Boską Komedię”. Prawa do własności intelektualnej zachowywane były niejako automatycznie.

A teraz narzuca nam się ACTA (ANTI COUNTERFEINTING TRADE AGREEMENT). Czyli układ skierowany przeciwko handlu podróbkami. Nie chodzi nawet zresztą to, że korporacja Nike, która wykorzystując niemal niewolniczą pracę małych Chińczyków czy Hindusów każe nam w Europie czy Stanach płacić słono za swoje towary i zgarnia wielkie zyski zwalczając tanie, chińskie podróbki (które zresztą od „oryginałów” niewiele różnią się jakością, bo są produkowane w tych samych Chinach czy Indiach).

Nie chodzi też o to, że piraci „kradną” zyski twórcom filmów, autorom piosenek, utworów muzycznych czy programistom pracującym nad grami komputerowymi. Z odzyskiwanych przez rozmaite firmy prawnicze zajmujące się ściganiem osób naruszających prawa własności intelektualnej rzeczonych twórców pieniędzy lwią część zgarniają prawnicy tych firm. Nie chodzi nawet o to, że pewien brodaty polski muzyk w kapeluszu, który od kilkunastu lat nie napisał ani jednego nowego utworu biadoli, że „złodzieje” pozbawiają go dochodów. To są wszystko sprawy drugorzędne.

Sęk w tym, że ludzie sprawujący rządy (i to nie rządy dusz, ale jak najbardziej funkcjonalne i dysponujące realną władzą) dostrzegli okazję do założenia kagańca na ostatnie z mediów, nad którym jeszcze nie zapanowali - Internet. I ochoczo zareagowali na propozycje cwaniaczków, usiłujących powstrzymać nieokiełznaną falę rozpowszechnianej dzięki łatwości technologicznej informacji. Ci cwaniaczkowie nawet nie zdają sobie sprawy z tego, że działają wbrew ogólniejszym interesom ludzkości, która rozwijała się dzięki rozpowszechnianiu informacji - co wykazałem w pierwszej części mojego wywodu. Ograniczenie dostępu do Netu wstrzymałoby ten rozwój (na dobre, czy na złe - tego na razie nie wiemy, ale wstrzymałoby go na pewno).

A rządy zyskałyby prawo do kontroli społeczeństw wykraczającej poza dotychczasowe ramy. Przecież, do zamykania dostępu do Netu ludziom, którzy nadużywają wolności rozpowszechniana informacji, należy pierwej monitorować wszelkiego rodzaju informacje i oceniać, które z nich rozpowszechniane są legalnie, a które nie. W tej chwili jest to nieco utrudnione, bo potrzebna jest do tego decyzja sądu - ale po uchwaleniu ACTA ta potrzeba zniknie. Nie sędzia, ale urzędnik będzie decydował, czy udostępnić wam niektóre z informacji (bo w końcu pod pojęciem informacji może się kryć bardzo wiele i w zasadzie wszystko da się pod to pojęcie podciągnąć).

Efektem ubocznym będzie np. utrudnienie rozwoju wielu uboższych państw. Ot, np. technologię wydobywania łupków opracowali Jankesi (żeby było zabawniej ludzie, którzy ją opracowali, niewiele na tym zyskali - zarabiają wielkie korporacje i ich prezesi). I będziemy im bulić tylko za to, że łaskawie udostępnią nam tę technologię. Postęp techniczny też zostanie zahamowany - jak tu prowadzić badania naukowe, kiedy lwią część czasu trzeba poświecić na sprawdzanie, czy gdzieś ktoś nie opatentował towarzyszącej naszym badaniom metody czy zasady pracy użytego do badań sprzętu.

Przesadzam? Możliwe. Ale czy nie lepiej dmuchać na zimne, niż się boleśnie poparzyć. Ludzie protestujący przeciwko podpisaniu ACTA dobrze o tym wiedzą.

Co o tym myślicie?

1 komentarz:

  1. Obserwując takie "pomysły", coraz bardziej dopuszczam myśl o wielkiej zmowie. Internet w ACTA to tylko część tego dokumentu. Moim zdaniem największe koncerny chcą mieć wyłączność na to co jemy, pijemy, czytamy, myślimy itp. A konkurencję należy zniszczyć w zarodku, aby nie stanowiła potencjalnych problemów w przyszłości. Futurologia? Np. W internecie powstanie portal z aktualnymi wiadomościami. Onet zgłosi naruszenie. Portal zostanie zamknięty. Zostanie tylko onet. To mu pozwoli na wprowadzenie opłat za czytanie artykułów itp.

    OdpowiedzUsuń