Counter


View My Stats

niedziela, 5 września 2010

Komu tak naprawdę na tym zależy...

http://wiadomosci.onet.pl/2218374,11,jest_zle__ale_bez_religii_w_szkole_byloby_gorzej,item.html

Religię w szkołach wprowadzono chyłem i tyłkiem z nikim sprawy nie konsultując, zrobiła to pani minister - oby jej wszystkie wargi popękały! - Radziwiłł, dama o urodzie niebanalnej, ale i nienachalnej. Baba miała wąsik, którego mógłby jej pozazdrościć porucznik Rżewski.

Ja pobierałem lekcje religii w salce katechetycznej przy kościele św. Anny w Wałbrzychu. Było dość daleko, ale się chodziło. Wkraczając na teren kościelny wszyscy się uciszali, ustawały bitki i niechano figlów - w końcu dom Boga jest domem Boga, prawda?

Od 1956 roku miałem religię w szkole - przychodził ksiądz, miły, serdeczny, który nigdy by nie podniósł głosu na ucznia.

Gdy w III Rzeczpospolitej wprowadzano ponownie religię do szkół, miała to być "posługa kapłańska" a księża, czy katecheci, mieli nauczać za darmo. Ale gdy w pięć lat później rozstawałem się ze szkolnictwem (chore serce) katecheci brali forsę ze szkolnej kasy bez najmniejszej "krępacji". W dodatku hurtem fałszowali dokumenty - w grudniu, styczniu i lutym, gdy chodzili w parafiach po kolędzie, nie mieli czasu na takie pierdoły, jak lekcje - raz na tydzień przychodził jeden z nich, wypełniał dzienniki podpisując się za kompanów i znikał jak sen jaki złoty. Gdyby to zrobił świecki nauczyciel, prokurator mógłby mu postawić o zarzut o poświadczeniu nieprawdy w celu uzyskania korzyści majątkowych, ale funkcjonariuszom Boga w Polsce większość szwindli uchodzi bezkarnie.

Ostatecznie VII przykazanie jakże przewidująco Mojżesz sformułował: "Nie mów fałszywego świadectwa PRZECIW bliźniemu swemu". Czyli dla własnej korzyści łgać możesz ile wlezie, czy nie tak?

Nie wspomnę już o tym, że często pojawiają się w prasie i na serwisach informacyjnych wiadomości o krewkich księżach, którzy leją niesforne owieczki tak, że niekiedy trzeba te owieczki odwozić do lekarza. Świecki nauczyciel, który odważyłby się teraz na coś takiego, byłby chyba został zlinczowany.

Szlag mnie trafia, gdy widzę panoszenie się kleru. "Za komuny" ludzi irytowały podawane w rozmaitych serwisach informacje o tym, że Pierwszy Sekretarz KC PZPR, towarzysz taki to a taki, powiedział tam i tam to i to. Sekretarze wojewódzcy też mieli sporo do powiedzenia i często oznajmiali to znękanemu społeczeństwo.

A czy teraz Ich Fluorescencje nie mogłyby się zająć sprawami Kościoła? Kiedyż wreszcie w Polsce zrobi się normalnie?

8 komentarzy:

  1. Podejrzewam, że w Polsce religia nie zniknie ze szkół zbyt szybko. Nasz kraj jest niestety zbyt silnie związany z Kościołem Katolickim. Natomiast odnośnie samych księży to jest różnie. Niektórzy zachowują się jak powyżej opisani inni naprawdę się starają (miałem takiego w liceum). Wszystko zależy od indywidualnego podejścia księdza.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja miałem w szkole świetnego katechetę, który potrafił i chciał rozmawiać, jak to KK o kompromisach nie było mowy ale był tolerancyjny; był także inny ksiądz, który po cichu wyleciał za zapraszanie dziewczyn na kawę i szczypanie ich w tyłki. : )

    Choć tak naprawdę do religii katolickiej zniechęciła mnie katechetka fanatyczka, i 90% mojej klasy razem ze mną. Wniosek z tego taki, że dla KK lepiej by było uczyć 'starym' systemem.

    Zresztą jakieś tam mówienie o moralności jest ważne, stąd lekcje etyki, co ciekawe u mnie w szkole prowadzone przez katechetkę fanatyczkę z akapitu wyżej, która ponoć całkiem nieźle tej etyki nauczała.

    I wiem, ze przydługo ale muszę jeszcze dodać, że ważniejsze problemy mamy w kraju niż religia w szkołach, i to nie ona czyni kraj nienormalnym.

    OdpowiedzUsuń
  3. Niestety taka smutna prawda. Traktowanie religii jako zwyczajnego przedmiotu z którego wyliczana jest średnia to głupota. Brak rzeczywistej alternatywy w rodzaju lekcji etyki (jest tylko teoretycznie, w większości szkół które znam) nie wpływa dobrze na postrzeganie kościoła przez uczniów.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiecie, co jest zabawne? Wielu księży nie za bardzo jest zadowolonych z tego, iż lekcje religii przeniesiono do szkół.

    Po pierwsze: Nie znają uczniów. Religia "przykościelna" miała tę zaletę, że ksiądz znał dzieciaka od chrztu, miał też kontakt z jego rodzicami. Na lekcje religii chodził ten, kto chciał - nikogo nie przymuszano.

    Drugie i równie ważne: ksiądz miał "aktyw parafialny" (tak to sformułował jeden z moich znajomych księży), z którym mógł przeprowadzać rozmaite akcje, np. charytatywne. Teraz nie ma z kim tego robić, bo wokół kościoła i parafii gromadzą się głownie stare babunie, z którymi niczego się nie zdziała.

    Biskupi sami strzelają sobie w jaja - ale podejrzewam, że oni mają w dupie przyszłość Kościoła w Polsce. Na razie są nieźle ustawieni, a co będzie potem, niech się martwią ich dzieci ;-)))...

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja w szkole i w parafii trafiałem na normalnych księży, choć nie da się zaprzeczyć zdarzają się tacy, którzy ewidentnie nadużywają swej władzy i jedyne na czym im zależy to bogacenie się...

    OdpowiedzUsuń
  6. Czemu zniknął wpis o Henryce Krzywonos?

    OdpowiedzUsuń
  7. Bo żart był kiepski, na co zwrócił mi uwagę jeden z userów, (Bartosz Cicharski). Dziękuję, Bartoszu. Jeżeli możesz, zaglądaj tu i krytykuj ;-)))...

    OdpowiedzUsuń
  8. "ale funkcjonariuszom Boga w Polsce większość szwindli uchodzi bezkarnie."
    W USA NA RAZIE wszystko uchodzi psom z pejsami. Z dwojga złego to chyba wolę księży.

    OdpowiedzUsuń