Zajrzałem
na blog MajinFoxa i pod wpływem tego „zajrzenia” postanowiłem napisać co nieco
o Dawidzie Gemmellu. Przeczytałem trzy Twoje recenzje, MF, i mogę rzec tylko
jedno. Nie da się opisać np. Wawelu mówiąc w zasadzie wyłącznie o jednej baszcie.
Gemmell
napisał ponad trzydzieści powieści. A Ty, MF, omówiłeś tylko trzy. Zrobiłeś to
bardzo dobrze, ale ja pozwolę sobie uzupełnić nieco Twoje wypowiedzi na blogu,
raczyłem bowiem J
uznać, że mimo wydania niemal wszystkich jego powieści w Polsce, nie jest tak
znany, jak na to zasługuje. A zasługuje - ustanowienie nagrody Jego imienia (Dawid Gemmell Legend Award) o czymś w końcu świadczy. Nawiasem mówiąc,
jej pierwszym nieanglojęzycznym laureatem został Andrzej Sapkowski.
Wśród
kilku powieściowych cyklów Gemmella wyróżnia się Saga o Drenajach, której najciekawszym bohaterem jest legendarny
rębacz-topornik, Druss zwany Kroczącą Śmiercią. Poznajemy go już w pierwszej
książce napisanej przez Gemmella, noszącej tytuł „Legenda”. (Pisarz stworzył ją
leżąc w szpitalu, gdzie leczył raka). MF, napisałeś w jednej z recenzji, że
ciężko Ci było pogodzić się ze śmiercią jednej z ulubionych przez Ciebie
postaci. W „Legendzie” mamy okazję śledzić Drussa, który na wezwanie
przyjaciela idzie stanąć na murach twierdzy -
i w jej obronie zginie. Tę śmierć przepowiedziano mu dawno temu, a jednak
stary, sześćdziesięcioletni mężczyzna bez wahań odpowiada na zew. Przez całe
życie żył wedle kilku zasad, które wyłożył mu w młodości inny wojownik.
Nigdy
nie bierz przemocą kobiety i nie krzywdź dziecka. Nie kłam, nie oszukuj, nie
kradnij. Takie uczynki są niegodne mężczyzny. Broń słabszych przed
silniejszymi. I nigdy nie pozwól, żeby pogoń za zyskiem sprowadziła cie na ścieżkę
zła.
Proste,
prawda? I jakże niełatwe w realizacji.
W
skład cyklu o Drenajach wchodzą też trzy powieści (ostatniej w Polsce nie
wydano) o skrytobójcy Waylanderze, poprzedzające czasy Drussa o mniej wiecej
sto lat. Waylander jest bezlitosnym dla wrogów, szczerym wobec przyjaciół (choć
tych ma niewielu) i nieustannie stawianym przez los wobec niezwykłych wyzwań śmiertelnie
skutecznym wojownikiem.
Cykl
Drenai to kilka świetnie napisanych
powieści i tylko one wystarczyłyby do zapewnienia autorowi jednego z
najwyższych miejsc na Olimpie twórców fantasy.
A
przecież Gemmel stworzył kilka innych, nie mniej fascynujących cyklów.
Trzy
powieści o Wojowniku Jeruzalem, rewolwerowcu Jonie Shannowie i dwie powieści o władcy
quasi celtyckiej Anglii, Utherze Pendragonie składające się na tzw. Pięcioksiąg
Sipstrassi.
Dwie
znakomite, osadzone w realiach starożytnej Grecji powieści o Parmenionie i
Aleksandrze.
Czterotomowy
cykl Rigante, którego dwie pierwsze
części wydał Rebis. Ten z kolei w dwu pierwszych tomach opisuje świat
celtyckiej Anglii i Rzymu, nazywanego przez autora Kamiennym Grodem. Dwa
ostatnie tomy cyklu (też jeszcze w Polsce niewydane) przesuwają akcję do
późnego średniowiecza w tych samych światach.
No
i oczywiście dokładnie omówiony przez MF cykl o Troi, bardzo przewrotnie
traktujący znane nam od czasów Homera eposy. Niby wszystko jest tam jak u
starego ślepca aojdy, ale wszystko
dzieje się zupełnie inaczej.
Oprócz
tego Gemmel napisał jeszcze kilka niezwiązanych z tymi cyklami powieści -
wszystkie doskonale skomponowane, z wartką i burzliwą akcją, pełne swoistego
autorowi, cierpkiego humoru.
We
wszystkich tych książkach autor udowadnia nam, że jednakowo dobrze „wychodzą”
mu powieści osadzone w rzeczywistości postkatastroficznej (Jon Shannow), niemal
zupełnie baśniowej (Echa Wielkiej Pieśni)
i częściowo baśniowej, a częściowo historycznej (Parmenion). Autor potrafi
przekonać każdego z czytelników, że opisywane przezeń wydarzenia mogły istotnie
gdzieś się rozegrać.
Gemmell
potrafi też tworzyć znakomite, choć niekiedy tylko w kilku zdaniach opisane,
postaci bohaterów nawet trzecioplanowych. Co tam zresztą bohaterowie! Patryk
zwrócił mi uwagę, że Gemmell potrafił nawet nadać charakter kupionemu przez
Odyseusza na żarło dla załogi wieprzkowi!
I
te znakomite, jakże nieraz pełne treści dialogi…
Bogaty zwraca się ranczer do
jednego ze swoich ludzi, śmiertelnie skutecznego rewolwerowca:
- Karl, nigdy nie wchodź w
drogę Jonowi Shannowowi.
- Szefie, chce mi pan
powiedzieć, że on jest ode mnie szybszy?!
- Nie. Ja ci chcę tylko
powiedzieć, że on cię zabije.
Gemmel
oczywiście tworzy tylko w stylu high
heroic fantasy i jeżeli komuś takie książki nie odpowiadają, to pewnie się
nimi nie zachwyci, jak ja.
Ale…
warto spróbować.
Aż musiałem jeszcze raz przeczytać swoje recenzje, zupełnie nic z nich nie pamiętam.
OdpowiedzUsuńZa to treść jego cyklu trojańskiego mam niemal wryty w pamięci, tak dobrze wspominam czas spędzony z Gemmellem.
Pamiętam, że po przeczytaniu trylogii nie miałem odwagi sięgnąć po jakąkolwiek inną jego książkę. Rozczarowanie po Hellerze i jego dziełach stworzonych po doskonałym debiucie, było tak wielkie, że z dystansem podchodzę do autorów, którzy piszą świetne książki. Czytanie ponowne "Paragraf 22" po przeczytaniu kontynuacji nie jest już tak emocjonujące, jak kiedyś...
Jednak, gdy zobaczyłem w książce "1001 książek, które musisz przeczytać" Petera Boxalla tytuł "Legenda" Gemmella, stwierdziłem, że może nie taki diabeł straszny, jak go sam nabazgrałem. I wpisałem sobie serię do przeczytania. Ale dopiero teraz, po przeczytaniu Twojego komentarza wydaje mi się, że powinienem na poważniej zająć się tym autorem.
I niestety, na pewno nie zacznę serii, która nie została wydana w całości w Polsce. A e-booków czytać w tej chwili nie mam zamiaru.
Książki należące do każdego z cyklu są zamknięte same w sobie - opisują tylko bohaterów w innych sytuacjach. Głową ręczę, że możesz spokojnie czytać je pojedynczo. O książkach Gemmella w ogóle trudno powiedzieć, że są zamknięte całkowicie - sam w recenzji "Upadku królów" napisałeś, że chętnie byś się dowiedział czegoś więcej o dalszych losach synów Helikaona, Odyseusza, czy choćby tego Mojżesza, prawda?
OdpowiedzUsuńNo to rzeczywiście czas zacząć rozglądać się za Sagą Drenajów.
OdpowiedzUsuńMój problem polega na tym, że nie lubię zostawiać nieskończonych serii. Cyklem Xanth przestałem się interesować, gdy dowiedziałem się, że Rebis nie zamierza wydawać tomów od 21. wzwyż. Cykl Gartha Nixa kończy się w Polsce na przedostatniej książce. A książkowa trylogia Myst, u nas jest dylogią i nic już to prawdopodobnie nie zmieni. I nie ważne jak słabe są te powieści - lubię kończyć serie.